Gdybym miał w pewnym momencie życia znaleźć dla siebie pseudonim, to zdecydowanie by to było “obity ryj”. Ileż było tych potknięć, porażek, upadków. Czasem miałem wrażenie, że jestem jednym wielkim upadkiem. Że zawsze tak będzie i nic się nie zmieni. Bo to ja jestem beznadziejny. Bo to ze mną coś nie tak. Bo to ja jestem do dupy.
Czytaj więcej